E-Book, Polish, 528 Seiten
Kozak Fiolet
1. Auflage 2022
ISBN: 978-87-28-29168-9
Verlag: SAGA Egmont
Format: EPUB
Kopierschutz: 6 - ePub Watermark
E-Book, Polish, 528 Seiten
ISBN: 978-87-28-29168-9
Verlag: SAGA Egmont
Format: EPUB
Kopierschutz: 6 - ePub Watermark
Pisarka, autorka powie?ci fantastycznych, lekarz, ?o?nierz. Jej literackim debiutem jest opowiadanie Nuda, a pierwsza powie?? - Nocarz - doczeka?a kontynuacji w powie?ciach Renegat, Nikt i M?ody. W?ród jej powie?ci znajduj? si? tak?e, m.in., Fiolet, ?zy diab?a oraz Paskuda & Co. Smoczyca Paskuda jest ponadto bohaterk? wielu opowiada? autorki. Magdalena Kozak by?a nominowana do Nagrody Literackiej Jerzego ?u?awskiego (za powie?? ?zy diab?a), czterokrotnie do nagrody Nautilus (powie?ci Nocarz i Renegat, opowiadania Operacja 'Faust' oraz Cynglarze), a tak?e pi?ciokrotnie do Nagrody Fandomu Polskiego imienia Janusza A. Zajdla (powie?ci Nocarz, Renegat, Nikt, ?zy diab?a i opowiadania Sznurki przeznaczenia oraz Strasznie mi si? podobasz). Kozak pasjonuje si? strzelectwem oraz skacze ze spadochronem.
Autoren/Hrsg.
Weitere Infos & Material
Prolog
Mam tak samo, jak ty
Miasto moje, a w nim
Najpiekniejszy mój swiat
Najpiekniejsze dni
Zostawilem tam kolorowe sny
Kiedys zatrzymam czas
I na skrzydlach jak ptak
Bede lecial co si l
Tam, gdzie moje sny
I warszawskie kolorowe dni
Gdybys ujrzec chcial
Nadwislanski swit
Juz dzis wyruszaj ze mna tam
Zobaczysz, jak przywita pieknie nas
Warszawski dzien
Czeslaw Niemen Sen o Warszawie
1.
Przytlumiony, terkoczacy dzwiek, przypominajacy serie strzalów z karabinu maszynowego, rozdarl cisze pokoju.
– Hej, Robokop! Jestes tam? – Na ekranie pojawilo sie kilka slów.
Brak odpowiedzi.
Po dluzszej chwili kolejna linijka zamigala zniecierpliwieniem.
– Znowu spisz? Poobiednia drzemka? Wstawaj, leniu!
Do pokoju wszedl starszy, siwiejacy mezczyzna, w dloni trzymal kubek parujacej herbaty. Spojrzal na ekran i od razu twarz pojasniala mu usmiechem. Ustawil herbate na stoliku, zasiadl na fotelu przed komputerem.
– Nie spie! – wystukal pospiesznie. – Za to bylem pewien, ze ty spisz :-P Miales byc na wykladzie z pediatrii...
Wyslal wiadomosc. Odchylil sie w tyl, opierajac sie wygodnie o fotel. Obserwowal nagle zamilkle Gadu-Gadu z nieco kpiacym usmieszkiem.
– Urwalem sie – padla wreszcie lakoniczna odpowiedz.
Mezczyzna zwany Robokopem nie zareagowal. Niech kolega Cyrulik poczuje wyrzuty sumienia, chociaz tyle. Powinien chodzic na wyklady, zwlaszcza z pediatrii, z która ma klopoty.
– Mam dla ciebie nowa kosmiczna historyjke. – W okienku komunikatora pojawila sie kolejna linijka.
Ech, dran! – westchnal Robokop w duchu, wie, czym zanecic.
Siedzial bez ruchu jeszcze przez chwile, wpatrujac sie w ekran. Rozmówca jednak równiez sie nie odzywal, najwyrazniej pewien swego. Mezczyzna zawiesil palce nad klawiatura, wytrzymujac przez chwile te swoista próbe sil.
– Calkiem nowa? – poddal sie w koncu.
– Zabójcze, kosmiczne rosliny. – Odpowiedz Cyrulika pojawila sie niemal natychmiast, widocznie tez byl juz bliski przegranej. – Prosto z dzungli peruwianskiej.
Robokop westchnal.
– Chupacabra juz sie znudzila? – rzucil sceptycznie. – No, ale dawaj.
– Wielkie, fioletowe rosliny. Wyrastaja w nocy, a rano juz sa ogromne. – Cyrulik opatrzyl tekst emotikona, przedstawiajaca wybaluszone ze zdziwienia oczy. – Na kilkadziesiat metrów.
Robokop pokrecil glowa z rozbawieniem. Oczyma wyobrazni zobaczyl chlopaka po drugiej stronie sieci, jak siedzi pochylony nad klawiatura i smieje sie z niego w kulak.
– No i co te rosliny? Jak zabijaja? – Postanowil sprawic mlodemu troche przyjemnosci i wejsc w te gre, chociazby na chwilke.
– Tego nie wiadomo. – Na ekranie pojawila sie ikonka ludzika, krecacego glowa. – Nikt z tych, co je widzieli z bliska, nie przezyl, zeby opowiedziec. Swiadkowie wydaja donosny okrzyk i padaja trupem na miejscu.
– Zalemasz! – nie wytrzymal Robokop. – Naprawde sadziles, ze to kupie? Taki stary, doswiadczony gliniarz, jak ja... – Wcisnal enter, posylajac niedokonczone zdanie.
Cyrulik natychmiast odpowiedzial emotikona przedstawiajaca glówke, na która spadaly liczne ciosy. Najwyrazniej byl rozzloszczony podawaniem w watpliwosc jego nieskalanych intencji.
– Sprawdz sam – dorzucil zaraz potem i podal linka: – www.HCNzabija.pl.
Robokop kliknal w adres strony internetowej.
– Sprawdze. Ale jezeli mnie oszukujesz, biada ci! – ostrzegl rozmówce. – Wiesz oczywiscie, co zrobie?
– Tak, wiem. Wyslesz do mnie swoich chlopaków – odparl tamten, raczej malo przejety. – Jeden mnie spali, a drugi zastrzeli. Albo odwrotnie.
– Smiej sie, smiej! – pogrozil policjant. – Nadejdzie godzina prawdy.
– A jak tam twoje podzespoly, Robo? Dzialaja? – zatroszczyl sie chlopak nieco zlosliwie.
Mezczyzna dotknal skóry na piersi, pod palcami poczul prostokatny ksztalt wszczepionego kardiowertera-defibrylatora.
– Owszem, tak – wystukal w odpowiedzi. – Cos nawet malo mnie trzepia ostatnio.
– Jakby co, pamietaj: wolaj fachowców! – poradzil Cyrulik dobrodusznie. – Nie dzwon juz na pogotowie. Wiesz, co zrobili z Jurandem...
– Wiem – odparl Robokop natychmiast, nie chcac po raz setny zapoznawac sie ze starym kawalem. – Dobra, idz sie uczyc, wschodzaca gwiazdo polskiej kardiologii. Ja sobie pogrzebie w Internecie.
– Kosmiczna Inwazja Zabójczych Fiolków. – Tekst opatrzony byl seria usmieszków – Pamietaj. Jakby co, mój patent.
– Twój, twój. Czyn swoja powinnosc, mlody czlowieku.
Cyrulik pomachal wirtualna lapka na do widzenia, zólte sloneczko przy jego nicku zmienilo barwe na czerwone. Wylogowal sie.
Robokop odpalil przegladarke internetowa, po czym kliknal w podany przez chlopaka adres. Wzial do reki kubek z wystygla juz nieco herbata i popijal plyn malymi lykami, czekajac, az strona zaladuje sie w calosci. W pewnej chwili drgnal, slyszac kolejna serie z karabinu maszynowego. To komputer obwieszczal, ze Cyrulik znowu jest dostepny na Gadu-Gadu.
Musze zmienic te ustawienia, pomyslal Robokop niechetnie, nie nadaje sie juz do takich niespodzianek.
– Spójrz jeszcze tu. – Cyrulik podal kolejnych kilka linków.
Mezczyzna przyjrzal sie drugiemu z nich z nieklamanym zdumieniem. Byl to odnosnik do strony NASA.
– No cos takiego... – wklepal na szybko w odpowiedzi.
Cyrulik przyslal wyszczerzone w szerokim usmiechu sloneczko.
– To ty poluj, a ja ide sie ryc....